Autorką tekstu oraz prac plastycznych jest Ania Ślusarek, absolwentka 4 Gimnazjum im. Ks. Jana Twardowskiego w Krakowie, podopieczna instruktorki Joanny Skarbek.
Książki, rysowanie oraz rysowanie po książkach.
Najpierw pojawiła się moja miłość do rysowania. Kiedy byłam małym dzieckiem wystarczyło, abym zobaczyła kredkę i od razu musiałam coś narysować. Potem pojawiły się książki. Rodzice czytali mi dużo w dzieciństwie, uwielbiałam patrzeć jak babcia jest pochłonięta lekturą. Później w mojej małej główce zrodził się pomysł, żeby spróbować rysować w książkach. Czemu nie? Do tej pory, kończąc gimnazjum nr 4, przeglądam bajki z dzieciństwa i wiele jest tam moich arcydzieł. Myślę, że to zapoczątkowało moją miłość do sztuki... oraz książek.
Przerysowywanie, a doświadczenie.
Przez długi czas rysowałam tylko na zajęciach w szkole albo kredą na ulicy, aż w końcu w wieku 12 lat stało się to moim hobby. Moją pierwszą miłością były pastele suche, które kojarzyły mi się właśnie z kredą. Dużo tworzyłam z wyobraźni, siedząc na fotelu, podłodze, przy stole w różnych niewygodnych pozycjach ubrudzona po same łokcie. Lubiłam wyrażać siebie w swoich pracach. Później chciałam się rozwijać i kupowałam magazyny plastyczne, czerpiąc z nich podstawową wiedzę. W końcu zaczęłam używać zdjęć referencyjnych, aby nauczyć się rysować jak w naturze. Bez doświadczenia nie szło mi zbyt dobrze. Im mniej podobnie było, tym bardziej się zrażałam. Cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną, więc w końcu to porzuciłam. Wtedy nie do pomyślenia dla mnie było, aby spróbować od czegoś prostszego i z natury - od podstaw.
Inni artyści są po to, aby inspirować.
W między czasie poznałam swoją przyjaciółkę, która też uwielbia tworzyć. Razem wymieniałyśmy się najróżniejszymi doświadczeniami i radami w naszym hobby. Gdy ja popadłam w blokadę twórczą, ona mi zawsze pomagała, nawet jeśli dzieliło nas 400 kilometrów. Gdy chciałam przestać rysować karciła mnie, abym nie marnowała talentu i pasji. Później, w gimnazjum poznałam swojego chłopaka, który też jest artystą, z tą drobną różnicą, że muzykiem. To on popchnął mnie do tego, abym dalej ćwiczyła i się rozwijała, bo w końcu to ćwiczenia czynią mistrza. Nadal nie wychodziło idealnie, ale już się tym nie zrażałam. W 3 klasie postanowiłam spełnić swoje marzenia i dostać się do liceum plastycznego. Wiele osób mówiło "A po co?", "Przecież z tego nic nie ma", a wtedy poznałam swoją nauczycielkę od zajęć artystycznych oraz inną Panią z zajęć pozalekcyjnych, które pokazały mi, że sztuka to nie tylko przerysowywanie zdjęć, idealizowanie. To dzięki takim osobą uświadomiłam sobie, że bycie artystą ma się w sercu, dlatego udzielam się artystycznie, bo sprawia mi to przyjemność. A nauczyć da się wszystkiego - proporcji, kompozycji, światłocienia, tylko po prostu trzeba to poczuć, a największa trudność jest w umiejętnym oddaniu na kartce tego co się widzi. Każda dziedzina sztuki wymaga wiele cierpliwości i ćwiczeń. Nic nie przychodzi od tak. Talent to jeszcze nie sukces. Sukcesem jest umieć go nie zmarnować i poskromić. Robię to do tej pory i nie zamierzam tego porzucić, ponieważ dzięki temu czuję się sobą.
http://akademia.e-kreatywni.eu/index.php/ars-plastycznie-29/ksiazki-rysowanie-oraz-rysowanie-po-ksiazkach#sigProId3bace9fb79